Odrzański amur


       Przyjechałem na łowisko w okolicy Chobieni nad Odrą 6 czerwca około godziny 18-stej. Po zajęciu stanowiska
i przygotowaniu wędek, złapałem kilka uklejek, nastawiając się na łowienie drapieżnika. Do północy nie było żadnych brań,
więc udałem się odpocząć. Rano o 3:50 ponownie rozpocząłem wędkowanie, zarzucając wędki z uklejami.
Po 10 min. miałem branie. Był to 45 cm kleń. Przez następną godzinę nie miałem brania mimo wielokrotnego przerzucania wędek na różne odległości w warkocz rzeki. Postanowiłem jedną z wędek przerzucić w stronę wysepki pomiędzy główkami.
Po około ośmiu minutach nastąpiło branie. Po krótkim holu okazało się, że jest to 72 cm węgorz. Przez następne dwie godziny nie miałem żadnych brań i nie było widać ataków drapieżnika (martwa woda). Jednak zauważyłem spławianie się białej ryby.
Jedną z wędek postanowiłem odłożyć na bok i spróbować szczęścia z białą rybą. Na haczyk założyłem czerwonego robaka,
a do koszyka zanętę Jaź-kleń firmy Traper. Po krótkiej chwili nastąpiło branie. W ciągu godziny wyholowałem 6 leszczy.
Około 8:00 nastąpiło kolejne bezrybie. Próbowałem przerzucać wędki w różne miejsca, bezskutecznie. Trwało to mniej więcej
do południa. Z drugiej wędki zdjąłem z haczyka ukleję i założyłem 5 ziarenek kukurydzy Bonduelle i zarzuciłem w okolice 2 wędki z koszyczkiem na załamaniu warkocza rzeki. Nastąpiło branie na czerwonego robaka. Po zacięciu okazało się, że na haczyku
nie ma nic. Podczas ściągania wędki nastąpiło branie na kukurydzę, na drugą wędkę. W pierwszej chwili pomyślałem,
że zahaczyłem koszyczkiem o żyłkę. Postanowiłem przerzucić drugą wędkę. Podniosłem, zaciąłem i zacząłem zwijać.
Zauważyłem, że żyłka odjeżdża w stronę wysepki, o której wspomniałem wyżej i poczułem silny opór. W tym momencie ryba odbiła w stronę nurtu. Siedziała tam około 20 minut nie mając zamiaru się poddać. Po kilku silnych odjazdach postanowiłem nakierować rybę na spokojną wodę. Gdy się to udało i poczułem, że ryba słabnie, rozpocząłem delikatny hol do brzegu.
Jednak ryba nie dawała za wygraną, ponieważ kilkakrotnie odjeżdżała na dłuższe odcinki. Po pierwszym pokazaniu się tej pięknej ryby, poprosiłem wędkarza z sąsiedniej główki o pomoc w podebraniu ryby. Okazało się, że jest to starszy kolega wędkarz
p. Raduchowski. Po dotarciu do mnie, próbował dwukrotnie podebrać rybę, jednak ona nadal odjeżdżała. Przy trzeciej próbie nastąpiła kapitulacja ryby. Rybę tę wyholowałem na wędkę Mikado X-TREME FEEDER390, kołowrotek TiCA KONDOR GC3559, haczyk Mustad nr 2 czarny, przypon plecionka firmy Dyneema 0,06, żyłka KEVGTI SOFT LINE 0,25, 7,45 kg.


opisał Mariusz Czarnowusy